rzezioo rzezioo
106
BLOG

Wojciech Sadurski nienawidzi demokracji.

rzezioo rzezioo Polityka Obserwuj notkę 19

 

Ta notka jest moim komentarzem do tego oto tekstu: wojciechsadurski.salon24.pl/133879,czkawka. Pierwszym jej tytułem miało być "Wojciech Sadurski nie rozumie demokracji", ale uznałem że tak dobry prawnik na pewno doskonale rozumie rzeczony ustrój. WS rozważa taką oto "hipotetyczną" sytuację:

 


"Szef FBI przekazał Prezydentowi Obamie dowody – w postaci podsłuchów rozmów telefonicznych – na to, że w jego najbliższym kręgu pojawił się upiór korupcji – i to na dużą skalę: członek gabinetu rozmawiał z szefem firmy, zajmującej się dostawą sprzętu wojskowego do Afganistanu i obiecał lobbowanie na rzecz korzystnych dla tej firmy zmian w przepisach prawnych. „Jack, you can count on me; I am your good mate and I will do what I can but it’s not going to be easy” – mówił szefowi korporacji członek gabinetu, od dawna jeden z najbardziej zaufanych polityków Obamy.
Kilka miesięcy później, szef FBI – jak potem powie, sfrustrowany biernością Prezydenta w tej sprawie – spowodował przeciek tajnych dokumentów do Washington Times(nie mylić z Washington Post– ludzie znający USA wiedzą o co chodzi)
".

I proponuje słuszne(według siebie) rozwiązanie taj sytuacji przez prezydenta:

"Myślę, że przynajmniej część Państwa zgodzi się ze mną, że Prezydent powinien czym prędzej: (1) zdymisjonować podatnego na korupcję członka gabinetu, (b) doprowadzić do dymisji szefa FBI. Między tymi dwoma krokami nie ma sprzeczności. Pierwszy – wiadomo dlaczego. Drugi – bo nie może szef policji wpływać na głowę rządu przy pomocy przecieków najtajniejszych dokumentów, do jakich dotarła, metodami operacyjnymi, jego służba. To ostatnie jest tak oczywiste w demokratycznym państwie, że sam pomysł, że szef służby może szachować premiera (lub prezydenta) przy pomocy przecieków, jest groteskowy i groźny."


O dziwo bardzo podobna sytuacja miała miejsce w wystepujących w przytoczonym przez prof. Sadurskiego przykładzie Stanach Zjednoczonych. Tam jednak zachowano sie w sposób diametralnie odmienny. Rzeczonemu szefowi FBI nikt, ale to nikt się nie próbował do 4 liter dobrać, wręcz przeciwnie. Skąd ten rozdźwięk? Moim zdaniem wynika on z różnic w mentalności i podejśćiu do demokracji jako takiej.

W USA państwo traktuje się jak firmę, której właścicielem jest naród. Prezydent jest jej prezesem a wybory to zjazd akcjonariuszy. Na tym właśnie polega istota demokracji. Rządy ludu, nieważne czy pośrednie czy nie.

Prof. Sadurski zaprezentował zaś wizję państwa bardzo wrogą wobec demokracji a jednoczesnie niezwykle popularną wśród europejskich elit - wizję arystokratyczną. Tutaj to państwo jest najważniejszym organem, a powszechne wybory służą jedynie rozstrzyganiu sporów o imperium między członkami "lepszej" klasy. Dlatego właśnie dla niego "sam pomysł, że szef służby może szachować premiera (lub prezydenta) przy pomocy przecieków, jest groteskowy i groźny"W jego wizji takie zagranie nie jest odwołaniem się do wyzszej instancji. Jest nieczystym zagraniem w walce, nieuzasadnionym ograniczeniem praw wybrańców na rzecz motłochu. Wojciech Sadurski nie może się pogodzić z tym żeby się arystokrata musiał przed motłochem tłumaczyć. Dla Wojciecha Sadurskiego "demokracja" to ładne słowo, ale już ustrój demokratyczny to abominacja.

rzezioo
O mnie rzezioo

24 lata. Tradycjonalista i zwolennik wolnego rynku. Wolnego. Bez patologii.

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka